W nieustającym cyklu Innych Brzmień, który prezentuje niezależne wytwórnie muzyczne, czeka nas wydarzenie, jakiego jeszcze nie było. Obchody jubileuszu 25-lecia Gusstaff Records.
Festiwal odbędzie się w Lublinie w dniach 6-9 lipca 2023 i będzie to 16. odsłona Innych Brzmień i 10. pod szyldem Wschodu Kultury, czyli przedsięwzięcia realizowanego przez Narodowe Centrum Kultury ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przez trzy miasta wschodniej Polski – Lublin, Białystok i Rzeszów.
O wytwórni Gusstaff Records specjalnie dla festiwalu pisze Rafał Księżyk:
Dokładnie 4 maja 1998 roku Janusz Mucha z Zielonej Góry zarejestrował działalność firmy pod nazwą Gusstaff Records i pod tym samym szyldem prowadzi ją do dziś. To oficjalny początek, ale cała historia zaczęła się o wiele wcześniej. Oczywiście najpierw była pasja fana muzyki alternatywnej. Powodowany tą pasją Mucha został współpracownikiem zine’a „Korek”, wydawanego w Wołowcu od końca 1991 roku, i nie tylko pisał o muzyce, ale też stawiał tam pierwsze kroki jako wydawca. Przygotowywał dołączoną do magazynu kasetową kompilację zespołów ze Stanów Zjednoczonych i z Niemiec. To były czasy, gdy chcąc uzyskać zgodę artystów na publikację, trzeba było pisać do nich listy. Udało się i od 1996 roku Mucha, wraz ze swym przyjacielem, szefem „Korka” Igorem Pietrzykowskim, zaczęli wydawać licencyjne kasety pod szyldem „Korek/ Gusstaff”.
„Korek” był jednym z najlepszych polskich muzycznych zinów, a swymi horyzontami dalece przewyższał to, co prezentowali wówczas dziennikarze warszawskich pism i radiostacji. Z Zielonej Góry bliżej jest do Berlina niż do Warszawy, 2 godziny pociągiem, a od połowy lat 90. Mucha bywał tam, co dwa tygodnie i miał zupełnie inny ogląd sceny muzycznej. W dodatku studiował germanistykę i pracę magisterską napisał o języku niemieckich zinów, na przykładzie anarcho-punkowego pisma „Zapp!”. To wszystko sprzyjało pogłębianiu kontaktów. Zaczął jeździć do Berlina jako fan wypatrujący płyt i koncertów, a wkrótce potem podróżował już jako dystrybutor, odbierający płyty z niezależnej sceny zza zachodniej granicy, początkowo z wytwórni City Slang, Kitty-Yo i Monika.
Pierwsze wydawnictwo firmowane nazwą Gusstaff Records okazało się absolutnym strzałem w dziesiątkę. Była to licencyjna kaseta „Veiculo” niemieckiego tria To Rococo Rot, wydana w 1997 roku – niespełna 3 miesiące po premierze. Wybredni i ksenofobiczni brytyjscy krytycy okrzyknęli właśnie zespół sensacją, a dzięki Gusstaff’owi, ledwie fama poszła w szeroki świat, mieliśmy już ich kasetę i obecność na koncertach. Filozofia Muchy bazowała bowiem na połączeniu dystrybucji i organizacji tras koncertowych, które uznał za najlepszą promocję. Tym sposobem udało mu się spopularyzować takich artystów, jak m.in. Tarwater, Hugo Race i Rykarda Parasol. A czynił to z pasją dalece wykraczającą poza rolę promotora. Na przykład, gdy zaszła potrzeba, siadał za kierownicę i wiózł artystów po Polsce. Tak nawiązywało się zaufanie i przyjaźnie. Doszło do tego, że Gusstaff stał się wydawcą niektórych ich płyt na cały świat, bądź na Europę. Koronnym przykładem szczególnych relacji, jakie połączyły Muchę z zespołami, których płyty dystrybuował była wymyślona przez niego kompilacja „Blues… Is Number One” wydana w 2006 roku. Specjalnie na jego zamówienie kilkunastu artystów z całego świata nagrało dla potrzeb tej płyty swoje interpretacje bluesa. Byli wśród nich m.in. Matt Elliott, Kammerflimmer Kollektief, Laub, Mapstation, Barbara Morgenstern, Tarwater.
Gusstaff zaczął od dystrybucji i wydawania licencyjnych kaset, ale od 1998 roku publikuje też nagrania polskich artystów. Na pierwszy ogień poszli znajomi z Zielonej Góry, odwołujący się do estetyki digital hardcore N-Noiz oraz postpunkowy szyderca Rozkrock. Trudno byłoby znaleźć wyraźny rys stylistyczny rozwijany przez wytwórnię na tym gruncie. Mucha twierdzi, że wydaje takie płyty, które sam chciałby kupić. Jasne jest, że o obliczu Gusstaff decydują jego własne upodobania, ale na przestrzeni lat ulegały one zmianom.
Najważniejsze, że indywidualne wybory Muchy dawały szanse artystom, którzy mieli okazać się instytucjami polskiej muzyki alternatywnej, by wspomnieć Kristen i Jacaszka, były też przychylne muzycznym eksperymentom. Trzeba tu wymienić przynajmniej dwa wyjątkowe albumy, „Rimbaud” tria Budzyński/ Jacaszek/ Trzaska oraz „Musikka Organikka” zespołu Flora Quartet, dowodzonego przez Marcina Dymitera. W drugiej dekadzie nowego wieku Gusstaff jako wydawca polskich artystów nie tylko działa aktywniej niż wcześniej, ale też radykalizuje swe wybory, kierując się ku muzyce noise i improwizowanej. Dowodem są albumy takich wykonawców jak: Kurws, Ślina, Szorstkie, czy szereg projektów powiązanych postacią saksofonisty Mikołaja Trzaski. Uzupełniają je nieprzystające do sztywnych szufladek dokonania artystów wywodzących się z prężnych scen skupionych wokół Lado ABC i Millieu L’Acephale, takich jak Rafał Iwański, Magneto, Miłosz Pękala, Polski Piach.
Gusstaff był jedną z wielu oficyn dystrybucyjno-wydawniczych, które zaistniały na polskim rynku na fali transformacji lat 90. wykorzystując otwarcie granic. Okazuje się, że jeśli chodzi o upór i konsekwencję nie ma sobie równych. Można odnieść wrażenie, że to dopiero zaczyna procentować, bowiem na przekór wszystkiemu, to w ostatnich latach wytwórnia ma największą dynamikę wydawniczą i najszerszy wachlarz stylistyczny, a także nowe kierunki rozwoju.
Kapitalnym pomysłem Muchy był zakup maszyny do produkcji płyt winylowych w technice lathe-cut, która polega na wycinaniu krążków w czasie rzeczywistym. Winyle, we wszelkich formatach, od singli po longplaye, Mucha wydaje w działającym od 2018 sublabelu Don’t Sit On My Winyl!. Pierwszy nakład to zawsze 66 sztuk, aczkolwiek często zdarzają się kolejne. Don’t Sit On My Winyl! ma już na swym koncie przeszło 100 tytułów, reedycji i premier, artystów z całego świata. Moda na winyle w nowym wieku sprawiła, że niezależni wydawcy trafiać poczęli na koniec kolejek w dużych tłoczniach, które choć to dzięki nim przetrwały epokę CD, teraz zaczęły preferować duże zamówienia od majorsów. Gusstaff uniezależnił się od tego zamieszania i nabrał charakteru autentycznej rzemieślniczej manufaktury.
Jeśli taki miałby być kierunek rozwoju sceny niezależnej w dobie plików elektronicznych i recesji, jest to bardzo pomyślny scenariusz.
Podczas jubileuszu Gusstaffa w ramach Wschodu Kultury – Innych Brzmień wystąpią w Lublinie artyści, którzy świetnie podsumowują wczoraj i dziś wytwórni.
To Rococo Rot
Korzenie TRR sięgają berlińskiego undergroundu epoki Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Światową sławę zdobyli za sprawą drugiego albumu – „Veiculo”, który z jednej strony kładł pomost między eksperymentami krautrocka i nową elektroniką, jaka eksplodowała wraz z krachem Muru Berlińskiego, a z drugiej wpisywał się we wrażliwość post rockową. Trio zawiesiło działalność w 2014 roku i od tamtej pory wystąpili tylko raz, po raz drugi zagrają w Lublinie, bo Gusstaffowi nie mogli odmówić.
Atol Atol Atol
Całkiem nowy zespół, który w 2022 roku zadebiutował płytą „Koniec sosu tysiąca wysp”, ale w jego składzie spotkali się muzycy cenionych grup undergroundu, Ukryte Zalety Systemu i Kurws, co doprowadzić musiało do stworzenia tyleż drapieżnej, co inteligentnej formuły avant rocka. Muzyk Kurws i AAA, Hubert Kostkiewicz jest w orbicie Gusstaffa od zawsze, w latach 90. on i Mucha prowadzili w zielonogórskim radiu wspólną audycję muzyczną.
szorstkie
Działające od 2020 roku trio świetnie wpasowało się w aktualne upodobania Gusstaffa. Na płycie „szorstkie” z 2022 słychać bezkompromisowy, rozimprowizowany noise z odrobiną psychodelicznej atmosfery. Odwołując się do swej genezy, zespół mówi o swoim graniu „pandemiczny hałas” i bez wątpienia niesie on oczyszczające, choć radykalne doświadczenie.
Tuleje
Gusstaff zawsze był otwarty na granie, które można by nazwać „muzyką korzeni”, pod warunkiem, że liczyło się w nim nie tyle odtwarzanie tradycji, ile charyzma tego przedsięwzięcia. Tak jest w przypadku tria Tuleje, które na albumie „Ciche miejsca” sięga po ludowe pieśni z regionu Konina, ale nadaje im własny minimalistyczny i szorstki wyraz, co wynika z jazzowych doświadczeń muzyków.
Dead Cat In a Bag
Kolejny zagraniczny zespół ściśle związany z Gusstaffem i jego upodobaniem do melancholijnego songwritingu, o którym dawały znać płyty Hugo Race’a i Rykardy Parasol. Włoskie trio z Turynu wykorzystujące akordeon, bandżo i skrzypce, w połączeniu z dyskretną elektroniką, dokłada własną historię na ścieżce wytyczonej przez Toma Waitsa i Nicka Cave’a.
O autorze:
Rafał Księżyk (ur. 1970) – dziennikarz i krytyk muzyczny. Od początku lat dziewięćdziesiątych współtworzył oblicze rodzącej się wówczas nowej prasy muzycznej i popkulturowej. O muzyce pisywał m.in. na łamach „Brumu”, „Machiny”, „Jazz Forum”. Od 2012 do 2018 roku był redaktorem naczelnym magazynu „Playboy”.
Współautor autobiografii Tomasza Stańki „Desperado” (2010), Roberta Brylewskiego „Kryzys w Babilonie” (2012), Tymona Tymańskiego „ADHD” (2013), Kazika Staszewskiego „Idę tam gdzie idę” (2015), Marcina Świetlickiego „Nieprzysiadalność” (2017), Muńka Staszczyka „King!” (2019). Autor trzech zbiorów esejów „23 cięcia dla Williama S. Burroughsa” (2013), „Wywracanie kultury. O dandysach, hipsterach i mutantach” (2018) oraz „Dzika rzecz. Polska muzyka i transformacja 1989-1993” (2020).
Prowadzi audycję Nokturn w Programie 2 Polskiego Radia. Współpracuje z magazynem Dwutygodnik.com.
Oprócz powyższych zespołów na Festiwalu pojawią się także: legenda brytyjskiej sceny elektro Ladytron, norweski mistrz gitary Stian Westerhus, wielka nadzieja współczesnej sceny brytyjskiej Nuha Ruby Ra, powracający w wielkim stylu Contemporary Noise Ensemble a także rozkręcający swoją karierę w zawrotnym tempie Jakuba Skorupa. W Lublinie zaprezentuje się fenomenalna młodzież z grup: ta Ukrainka i Kisu Min oraz znakomity jazzowo-bluesowy zespół Koń. Wschodnich sąsiadów reprezentować będą projekty ze sceny alternatywnej: jazzowy Hyphen Dash oraz elektroniczne The Lazy Jesus i Monoconda. W tegorocznym line – upie znajduje się także Whispering Sons ze swoją unikalną mieszanką eksperymentalnego i frenetycznego post-punka, estoński duet Bedless Bones, łączący m.in. dark wave, industrial i electro, kanadyjskie Miesha & The Spanks, czyli mocna fuzja garażowego rocka, grunge’u i punka oraz niemiecki projekt Lucy Kruger & The Lost Boys, operujący na granicy gatunków takich psychedelic folk, ambient punk czy art pop.
Festiwal Wschód Kultury – Inne Brzmienia to nie tylko muzyka. Podczas tegorocznej edycji wydarzenia będziemy mieli okazję zobaczyć fotograficzne podróże Zofii Jabłońskiej – pionierki ukraińskiej fotografii, feministki i reportażystki, plakaty Dominiki Czerniak-Chojnackiej, szklane negatywy Leopoldyny i Edwarda Januszów oraz wystawę okładek książek wydanych w ramach Wschodniego Expressu.
Wkrótce kolejne ogłoszenia, wśród których nie zabraknie doskonałego programu filmowego, spotkań i premier literackich, wydarzeń dla dzieci i młodzieży oraz warsztatów i dyskusji dla profesjonalistów z branży muzycznej.
Festiwal Wschód Kultury – Inne Brzmienia
6–9 lipca 2023 r.
Błonia pod Zamkiem w Lublinie
Wstęp wolny.
Więcej informacji na temat festiwalu można znaleźć na: www.innebrzmienia.eu oraz http://www.wschodkultury.eu/
Organizatorzy festiwalu Wschód Kultury – Inne Brzmienia:
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowe Centrum Kultury, Miasto Lublin, Warsztaty Kultury w Lublinie.
Patronat honorowy nad wydarzeniem objął Krzysztof Żuk Prezydent Miasta Lublin
Partner główny: STRABAG Sp.z.o.o.
Partnerzy: Music Export Poland, Keychange PRS Foundation
Patroni Medialni: Antyradio, Polityka, Gazeta Wyborcza, HIRO, Presto, nowamuzyka.pl, Kultura Enter, Onet
Sponsor: Browar Zakładowy
Festiwal Wschód Kultury – Inne Brzmienia jest jednym z wydarzeń programu Europejskiej Stolicy Młodzieży Lublin 2023.
Nasz Festiwal działa na rzecz równości płci w branży muzycznej w sieci Keychange.